Szaleni Urbexiarze - Profil Użytkownika

Nazwa użytkownika
Szaleni Urbexiarze
Dołączył
3 lata temu
Ostatnie logowanie
11 miesięcy temu

Szaleni Urbexiarze Trzech typów z zajawką na eksploracje wyrusza odkrywać polskie Pomorze Kontakt: szaleni.urbexiarze@gmail.com https://www.instagram.com/szaleni_urbexiarze/ https://www.youtube.com/@SzaleniUrbexiarze/featured

Gdańsk, pomorskie
Atrakcyjność: Średnia
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.3/5
Status:  Nieaktywne
Opuszczony Szpital Stoczniowy, Gdańsk
Gdynia, pomorskie
Atrakcyjność: Średnia
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 1.7/5
Status:  Aktywne
Opuszczony budynek , Gdynia Cisowa
Gdynia, pomorskie
Atrakcyjność: Sensacyjna
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 4/5
Status:  Aktywne
Schron przeciwlotniczy wielokondygnacyjny, Gdynia
Borne Sulinowo, zachodni..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3/5
Status:  Aktywne
Cmentarz wojenny/cmentarz wojskowy, okolice Bornego Sulinowa
Borne Sulinowo, zachodni..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.1/5
Status:  Aktywne
Teatr wojskowy, Borne Sulinowo
Borne Sulinowo, zachodni..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.1/5
Status:  Aktywne
Opuszczone budynki fabryczne, Borne Sulinowo
Borne Sulinowo, zachodni..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.9/5
Status:  Aktywne
Dom Oficera, Borne Sulinowo
Dzierżążno, pomorskie
Atrakcyjność: Mała
Dodano: 3 lata temu
Ocena: 3.5/5
Status:  Aktywne
Ośrodek wczasowy Burczybas - Dzierżążno
Dreżewo, zachodniopomors..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 4.8/5
Status:  Aktywne
Pałac z XIX-wieku., Dreżewo
Pogorzelica, zachodniopo..
Atrakcyjność: Średnia
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.5/5
Status:  Nieaktywne
Opuszczony Wojskowy Dom Wypoczynkowy Karkonosze, Pogorzelica
Pogorzelica, zachodniopo..
Atrakcyjność: Mała
Dodano: 3 lata temu
Ocena: 4/5
Status:  Nieaktywne
Ośrodek Przystanek Pogorzelica
Unichowo, pomorskie
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 3 lata temu
Ocena: 4/5
Status:  Aktywne
Opuszczony pałac von der Marwitzów - Unichowo
Łapalice, pomorskie
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 4.6/5
Status:  Aktywne
Zamek w Łapalicach, Łapalice
Ustronie Morskie, zachod..
Atrakcyjność: Nieznana
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 2/5
Status:  Nieaktywne
Wojskowy Dom Wypoczynkowy Barka, Ustronie Morskie
Bagicz, zachodniopomorsk..
Atrakcyjność: Znikoma
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 2.3/5
Status:  Aktywne
Lotnisko, Bagicz
Kończewo, pomorskie
Atrakcyjność: Nieznana
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 4.1/5
Status:  Aktywne
Pałac w Kończewie, Kończewo
Koszalin, zachodniopomor..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.8/5
Status:  Aktywne
Opuszczona budowa szpitala , Koszalin
Nowe Bielice, zachodniop..
Atrakcyjność: Średnia
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.6/5
Status:  Aktywne
Hotel ATLANTIC
Dąbki, zachodniopomorski..
Atrakcyjność: Mała
Dodano: 3 lata temu
Ocena: 3.5/5
Status:  Nieaktywne
Ośrodek Wczasowo-Kolonijny “Baltic – Tourist”
Jarosławiec, zachodniopo..
Atrakcyjność: Średnia
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.1/5
Status:  Aktywne
66. Dywizjon rakietowy WOPK (system S-125M), Naćmierz
Jarosławiec, zachodniopo..
Atrakcyjność: Duża
Dodano: 5 lat temu
Ocena: 3.1/5
Status:  Aktywne
Ośrodek wczasowy Bałtyk, Jarosławiec

Opuszczony Szpital Stoczniowy, Gdańsk - 2 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Dostępność Nieznana Średnia
Atrakcyjność Duża Średnia

Ośrodek Przystanek Pogorzelica - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Nazwa "Hotel / Bar "Jantar"" (20) "Ośrodek Przystanek Pogorzelica" (30)
Atrakcyjność Średnia Mała

Wojskowy Dom Wypoczynkowy Barka, Ustronie Morskie - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Dostępność Łatwa Nieznana
Atrakcyjność Znikoma Nieznana
longitude 15.774519 15.775824681637

Wojskowy Dom Wypoczynkowy Barka, Ustronie Morskie - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Dostępność Nieznana Łatwa
Atrakcyjność Nieznana Znikoma

Pałac w Kończewie, Kończewo - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Dostępność Nieznana Trudna
Atrakcyjność Duża Średnia
latitude 54.383557 54.38551
longitude 16.964135 16.9611

Lotnisko, Bagicz - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Dostępność Nieznana Łatwa
Atrakcyjność Duża Znikoma

Pałac w Kończewie, Kończewo - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Atrakcyjność Znikoma Nieznana
longitude 16.961333131958 16.960928338632

Pałac w Kończewie, Kończewo - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
Atrakcyjność Średnia Znikoma
longitude 16.9611 16.961333131958

Ośrodek Wczasowo-Kolonijny “Baltic – Tourist” - 3 lata temu

Pole Przed zmianą Po zmianie
latitude 0 54.376937905825
longitude 54 16.317189729428
Kod pocztowy 76-156
Adres linia 1 48, Darłowska, Dąbki, gmina Darłowo, powiat sławieński, województwo zachodniopomorskie, 76-156, Polska
Województwo zachodniopomorskie

  •  - Opuszczony Szpital Stoczniowy, Gdańsk

    Wyburzony w październiku 2022


  •  - Opuszczony Szpital Stoczniowy, Gdańsk

    Żaden Paintball tylko ASG


  •  - Schron przeciwlotniczy wielokondygnacyjny, Gdynia

    Wokół bunkra powstało osiedle które jest ogrodzone razem z nim. Od strony lasu jest brama bezpośrednio na teren bunkra, ze względu na mieszkańców wejście w dzień będzie praktycznie niemożliwe.


  •  - Zamek w Łapalicach, Łapalice

    W pamięci zwiedzających zapisał się jako zamek a sama budowla i tak jest hybrydą różnych stylów więc po co tutaj rozgraniczać teraz co to tak naprawdę jest


  •  - Pałac z XIX-wieku., Dreżewo

    Neogotycki pałac wybudowany w 1863 roku z inicjatywy radcy handlowego Schlutowa ze Szczecina. Ten jednak już w 1875 roku zdecydował, że sprzeda wioskę razem z pałacem Eduardowi von Boninowi, którego rodzina pozostaje właścicielem pałacu aż do końca II WŚ. Ich herb do dziś znajduje się w ryzalicie nad środkowym oknem na pierwszym piętrze pod blankami. W 1890 r. budynek uległ tajemniczemu pożarowi, w którym zginęła hiszpańska kochanka młodego von Bonina - Girona Eleonora de Val Florida. Ta z zamysłem krótkiej wizyty przybyła do Dreżewa, lecz została tu na dłużej. Chodziły plotki o jej romansie z młodym von Boninem, niestety zaręczonym już z francuską hrabianką Angelicą Vermandois. Podobno Hiszpanka odgrażała się, że prędzej wykończy swoją konkurentkę, nim zajmie ona jej miejsce. Pewnego razu francuska hrabianka również przyjechała do Dreżewa. Wtedy to właśnie dziwnym zbiegiem okoliczność w pałacu wybuchł pożar, w którym Hiszpanka spłonęła. Tym sposobem Girona awansowała na stanowisko pałacowego ducha, który podobno nie przepada za obcymi, a ukazuje się na pałacowej wieży i w pobliskim parku. Na szczęście, po tym incydencie pałac został od razu odbudowany i w takiej formie pozostaje do dziś. Przez następne dziesięciolecia obiekt miał się dobrze, aż do okresu po II WŚ, gdzie jego losy zaczęły toczyć się w różny sposób. Pałac zajmuje Armia Czerwona, gdzie panoszy się do 1949 r. Następnie przejmuje go PGR, po którego upadku pałac jest dzierżawiony przez różne osoby, mimo to żadne remonty nie są podejmowane. W latach 70-tych XX w. odbywały się tu coroczne kolonie letnie kopalni Kazimierz-Juliusz. Na początku lat 90-tych pałac kupiła pani Małgorzata Ł. Według legend, w tym czasie w obiekcie pojawił się też duch wspomnianej Hiszpanki. Mianowicie, nowa właścicielka posiadłości sama przebierała się w białe szaty i o północy ukazywała się jako Girona na pałacowej wieży. Podobno w tym samym czasie prawdziwy duch biegał po dachu. Pewnego razu pani Małgorzata się rozchorowała i ktoś musiał zastąpić ją w roli ducha. Tak się złożyło, że na wakacje przyjechała dziewczyna mało romantyczna i niedowierzająca w historię pałacowego ducha, Aneta. To właśnie jej przypadło odegrać w zastępstwie rolę Girony. Pewnego razu około północy Aneta, jak zwykle, poszła na wieżę. Tam ku swemu zdziwieniu zastała kobietę ubraną w bogate, historyczne szaty. Zdenerwowało ją to, a że była przy tym mocno pobudliwa, zrobiła nieznajomej awanturę, że ta chce ją pozbawić pracy. A po tym zbiegła schodami na dół, by powiedzieć właścicielce pałacu o tej dziwnej sytuacji. Ta zdziwiona twierdziła, że nie zatrudniła nikogo innego i to Aneta ma odegrać rolę ducha. Goście z ciekawością obserwowali całą awanturę. Gdy wyjaśnienia nie trafiały do Anety, właścicielka pałacu wraz z gośćmi poszła na wieżę sprawdzić jak wygląda sytuacja. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy na wieży nikogo nie zastali. Na drugi dzień Aneta jak zawsze koło północy udała się na wieżę. Co tam zobaczyła, nie wiadomo. Goście nagle usłyszeli jej przeraźliwy krzyk, a po chwili zobaczyli zbiegającą w dół przerażoną Anetę. Nie potrafiła wydobyć z siebie ani słowa. Po tym incydencie już nigdy nie pojawiła się w pałacu… Jak widzimy, nowa właścicielka tchnęła trochę życia w obiekt. Organizowała w pałacu wiele wydarzeń, m.in. wystawy malarskie w piwnicach, zwiedzanie, koncerty i wieczorki jazzowe. Niestety, pani Małgorzacie zabrakło funduszy, nie mówiąc już o remoncie pałacu, i miejsce znowu pozostało bez perspektyw. Na szczęście w 2006 roku (lub 2016 roku, jak podają niektóre źródła) pałac zostaje sprzedany; co ciekawe, hiszpańskiemu biznesmenowi, który chciał stworzyć tu hotel i pole golfowe z centrum wypoczynkowym. Jednak podjęty remont zarzucono i pałac ulega dalszej degradacji, jedyne co zyskał to nowy dach. Całkowita powierzchnia budynku to 2700 m², pałac jest dwukondygnacyjny i posiada czworoboczną wieżę. Budynek przyozdobiony jest blankami, a od strony ogrodu ryzalitem. W sąsiedztwie znajdują się zachowane zabudowania folwarczne i park dworski o powierzchni 9 hektarów, otoczony ceglanym murem. W parku znajduje się starodrzew złożony między innymi z kasztanów jadalnych i miłorzębów. Ten ceglany mur nie okala dziś całego terenu wokół pałacu, pozostała jedynie część od strony drogi wjazdowej do wsi. Po jednej ze stron pałacu jest czynne sąsiednie gospodarstwo (biega piesek). Podczas wejścia na teren lokacji zalecam szczególną ostrożność. Można to zrobić w miejscu, gdzie kończy się murowany płot i zaczyna się ogrodzenie z leciwej siatki, wystarczy dać duży krok i już znajdujemy się po drugiej stronie. Podobno kiedyś biegały tam dwa duże psy, a miejscowi byli negatywnie nastawieni do przypadkowych zwiedzających. Nas na szczęście nic takiego nie spotkało, ale mimo wszystko, zachęcam do szczególnej ostrożności. My zapewne na chwilę zostaliśmy lokalną atrakcją w tym miejscu, patrząc na to z jakim zaciekawieniem przyglądali nam się mieszkańcy. Będąc już na posesji, szybko udajemy się w kierunku pałacu i wchodząc po schodkach na parterowy taras przeskakujemy do środka przez okno. Wewnątrz wszystko jest ogołocone, w większości pomieszczeń na parterze podłoga jest rozebrana do cegły, która tworzy sufit piwnicy. Na szczęście, na korytarzach mamy pełną podłogę, dzięki czemu możemy dalej eksplorować pałac. Spotykamy nie tylko braki w podłodze, ale też w oknach, niektóre z nich są zabite deskami. Mimo to większość pomieszczeń posiada oryginalne drzwi i framugi. W jednej z sal zachował się też kaflowy kominek i piękna sztukateria na suficie. Te pomieszczenia robią największe wrażenie, tym bardziej, że ta wysoka sala posiada balkon i możemy podziwiać ją z piętra. W jednym z pomieszczeń widać nowo wybudowaną, lecz niedokończoną łazienkę, czemu dowodzi informacja o potencjalnym remoncie budynku. W środku znajduje się też klatka schodowa, którą możemy dostać się na każde piętro od piwnicy do strychu. Co ciekawe, na poziomie piwnicy na schodach widnieje napis „WEJŚCIE SUROWO ZABRONIONE ZAMINOWANE” w aż trzech językach; widocznie ktoś tak bardzo martwił się o nasze zdrowie, że postanowił nas o tym poinformować. Z szaloną pewnością siebie wstępujemy na schody i następne piętra. Co ciekawe, nic nie wybucha. Czyżby miejsce było rozminowane? Chyba tak. Wchodząc na pierwsze piętro nie radzę zapuszczać się do niektórych pokoi, w większości z nich podłoga nie istnieje. Kiedy znajdziemy się na klatce schodowej, która jest umieszona w prostokątnej wieży, możemy dostać się na samą górę. Tam wyjdziemy na strych, na którym również polecam uważać, brak podłogi, wątpliwej trwałości strop po prawej stronie. Pomijając strych, możemy wejść jeszcze wyżej, idąc po schodach w wieży. Tam trafimy na drewniane kręte schody, które zaprowadzą nas właśnie na tę okrągłą wieżę, na której ukazuje się pałacowy duch. Panorama z tego miejsca jest piękna, ale wejście również ryzykowne. Klimat miejsca, jego historia i dreszczyk emocji związany z przyłapaniem na eksploracji jest nieporównywalny. Tym bardziej, że w pałacu hula wiatr co potęguje wrażenie, że być może legenda o Gironie nie wydaje nam się już tak odległa. Miejsce niebezpieczne, tajemnicze, ciekawe. Jak najbardziej polecam. Zwiedzanie tylko w dzień, po ciemku światło latarki może być łatwo zauważone.


  •  - Opuszczony Wojskowy Dom Wypoczynkowy Karkonosze, Pogorzelica

    Schowany w lesie za domkami jednorodzinnymi, gęsto zarośnięty mały ośrodek Karkonosze. Jego historii na próżno szukać w internecie. Za to możemy znaleźć informacje o tym czym ośrodek dysponował w czasach świetności. Były to domki do 5 osób, pole namiotowe, pole kempingowe, parking ogrodzony, boiska, kort i plac zabaw. Organizowano też ogniska, jak i wieczorki taneczne w znajdującej się dużej sali na parterze ośrodka. Wchodząc przez główne drzwi, znajdziemy się w mniejszej prostokątnej sali przypominającej wyglądem przeszkloną werandę. Po prawej stronie na końcu tego pomieszczenia znajduje się bar, przy którym wydawano drinki na wspomnianych wieczorkach tanecznych, tam zapewne mógł znajdować się też bufet. Z tej werandowej salki przechodzimy do większej, z bardzo ciekawym kolorowym sufitem i drewnianą podłogą, znajduje się tam okienko do wydawania posiłków z kuchni. Więc nie tylko mieściła się tu stołówka, ale pewnie też sala TV, możemy tutaj wyjść na zewnątrz przez przeszklone drzwi. Pomieszczenie zamiast okien posiada ciekawe rozwiązanie w postaci ścianek z przezroczystych luksferów. Z tej sali możemy wejść prosto na kuchnie i pomieszczenia gospodarcze, przez które przejdziemy do korytarza z „apartamentami”. Są też osobne toalety, zejście do piwnicy i wejście na piętro. Tam, podobnie jak na dole, znajdziemy następne pokoje i osobną toaletę, znajduje się też wyjście na taras. Drewniane okna, drzwi, kafelki z PRL i wszechobecna farba olejna wskazuje na lata 70, prawdopodobnie w takim okresie powstał ośrodek i w niezmienionej formie wygląda tak do dziś. Podobno po 2011 roku był już zamknięty. Lokacja o średniej atrakcyjności, duży poziom dewastacji, dobre miejsce dla początkujących.


  •  - Ośrodek Przystanek Pogorzelica

    „Ośrodek Przystanek Pogorzelica” prawdopodobnie funkcjonował od lat 70-tych i w okolicach 2016 roku został zamknięty. Niestety, od tamtego czasu dewastacja tego miejsca postępuje w bardzo szybkim tempie. Liczne podpalenia na terenie całego ośrodka, sala balowa/świetlica, która spłonęła doszczętnie. Także zamieszkiwanie i zanieczyszczanie całego terenu przez koczujących bezdomnych; niektórzy nawet zmarli w tym miejscu. Do wszystkiego przyczynia się niewątpliwie bardzo łatwa dostępność na teren - wystarczy zejść z chodnika i przejść przez otwartą bramę. Tabliczki mówiące o tym, że jest to teren chroniony i prywatny, nie są respektowane od bardzo długiego czasu. Na rozległym terenie kompleksu (około 3 ha) goście mieli do dyspozycji wiele atrakcji; boisko do koszykówki, siatkówki lub badmintona, wypożyczalnie i miejsce do grillowania. Był też plac zabaw dla dzieci. W samym ośrodku znajdowało się 380 miejsc, w tym domki kempingowe, ale można też było spać pod namiotem lub w przyczepie. Oczywiście, znajdowały się również miejsca parkingowe dla gości. Pokoje (2, 3, 4-osobowe) można było wykupić z łazienką i śniadaniem, a domki posiadały też aneks kuchenny. Jak możecie się domyślać, dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Co prawda, prawie wszystkie budynki stoją, nie licząc doszczętnie spalonej świetlicy. Cały ośrodek nawiedzają od czasu do czasu tajemnicze pożary, co przyczynia się do jego dewastacji. Główny jasnoczerwony budynek (nazywany też „Poznaniak”) to dziś częściowo pustostan, z mebli nie ostało się prawie nic, oprócz instalacji, która ułatwia wejście na dach. Budynek częściowo jest zdewastowany, nie tylko przez liczne bohomazy na ścianach, ale też przez powybijane okna. Całe skrzydło ze stołówką i kuchnią pozostaje zdewastowane; rozkradzione panele podłogowe, stoliki w powybijanych oknach. Na kuchni obecna jest rozbita wszędzie zastawa stołowa. Naprawdę ktoś miał z tego taki ubaw, aby zniszczyć czyjąś własność. Z tej części ośrodka możemy przejść spalonym łącznikiem do głównego skrzydła, tam oprócz mocno zagraconej podłogi znajdziemy recepcję i drogę na korytarz z pokojami. Możemy udać się na następne piętra jedną z dwóch klatek schodowych, jedna z nich doświetlona luksferami. Przed nami trzy bliźniaczo podobne piętra, tam panuje względny porządek. W niektórych z pomieszczeń znajduję się gruz. Budynek wygląda tak, jakby był przygotowany do remontu lub był w pierwszym etapie rozbiórki. Tam, oprócz paru butelek po alkoholu, jest czysto i nie spotkamy bezdomnych ani śladów po nich. Na ostatnim piętrze można wyjść na dach, dzięki wspomnianej już instalacji z mebli. Na terenie znajdziemy jeszcze inne budynki; murowany domek, który być może był pomieszczeniem technicznym lub też z pokojami; wspomniane domki kempingowe z drewna - to w nich m.in. pomieszkują dzisiaj bezdomni. W domku znajdziemy dwa pokoje i łazienkę ulokowaną pośrodku, każdy z nich jest w jakimś stopniu zdemolowany, a wewnątrz zobaczymy liczne ślady po bezdomnych, a nawet legowiska i świeże jedzenie. Po niektórych domkach zostały tylko fundamenty. W dalszej części działki, bliżej plaży, zobaczymy dwa bliźniacze budynki o nazwach „Mewa” i „Gryf” (znane też jako „Pod Wydmami”). Oba przypominają PRL-owskie bloki, i w sumie nie wiem, czy należały do ośrodka „Przystanek”, ale ulokowane są na tej samej działce, nieprzedzielonej płotem. Tam panuje prawdziwy pogrom w obu tych budynkach, bezdomni zanieczyścili i zamieszkali praktycznie większość pokoi w jednym z bloków, w drugim jest trochę lepiej. Na klatce schodowej wchodząc na dane piętro możemy zobaczyć ciekawą instalację artystyczną w formie mozaiki na ścianie, jedna z nich przedstawia statek. Istnieje również możliwość wejścia na dach, drabinka jest stabilna. Praktycznie na każdym piętrze brakuje drzwi i okien, niektóre pokoje są zamknięte i brakuje klamek w drzwiach. Być może bezdomni umyślnie zabierają ze sobą klamki, aby nikt nie wszedł do ich pokoju. Chociaż do niektórych pokoi nie da się wejść, odór tak ciężko znieść. Bezdomni w tych budynkach urządzili prawdziwe meliny. Jeśli chodzi o czasy działalności ośrodka, to o Poznaniaku możemy znaleźć wiele pozytywnych opinii. Trochę inaczej jest z blokami „Mewa” i „Gryf”. Już ponad 10 lat temu pojawiały się fotorelacje i komentarze o panującej pleśni (podobno śmierdziało nie gorzej niż dziś), brudzie, jednej małej lodówce na korytarzu, braku sygnału w TV i prawdziwym PRLu, a nawet obozie przetrwania. Możemy przeczytać też o zarośniętej posesji i kupkach gruzu. Bar "Jantar" (z nazwy) już zza czasów świetności był miejscem zaśmieconym, a na stolikach widniały brudne obrusy. Idąc na śniadanie można było podziwiać brudne talerze z ostatniej obiadokolacji i mikro porcje obiadu. Po tak złej sławie jaką zyskał ośrodek nie dziwi fakt, że niedługo później został zamknięty. Mimo wszystko, lokacja rozległa i całkiem ciekawa na pierwsze urbexy, polecam.


  •  - Zamek w Łapalicach, Łapalice

    Miejsce, o którym napisano już chyba wszystko, najmłodszy zamek w Europie. Samowolka budowlana i jedyny taki obiekt w Polsce. Obowiązkowa lokacja dla wielu urbexowiczów (niestety dla kompletnych amatorów też), a dla niektórych początek przygody z nowym hobby. Wszystko zaczyna się w 1983/84 roku, Piotr Kazimierczak, snycerz i producent mebli, marzył o budowie zamku od czasów wczesnej młodości. Otrzymał pozwolenie na budowę domu jednorodzinnego z pracownią rzeźbiarską o powierzchni 170 m² (jest też wersja o 1000 m²). Zamiast tego, wzniósł prawdziwy „zamek” o powierzchni 5 tys. m² formą nawiązujący do architektury rezydencjonalnej, ale także gotyku, baroku i renesansu. Zamek składa się z 6 kondygnacji, samo wylewanie fundamentów pod nie trwało 3 lata. Posiada 4 skrzydła połączone łącznikami, w których znajdować miały się m.in. basen, kaplica lub sala balowa. Wszystko to w towarzystwie licznych balkonów i tarasów, a także 12 stojących wież, 7 sal, 52 pomieszczeń i 365 okien w całym obiekcie. Liczby te oczywiście nie są przypadkowe i odnoszą się do 12 miesięcy (apostołów) w roku, 7 dni każdego tygodnia, 52 tygodni w roku i 365 dni roku. Ręcznie zdobione wnętrza, drewniane figury i rzeźbiarskie dzieła sztuki miały wypełniać każde z pomieszczeń. Finalnie wnętrze zamku miało być całe w drewnie, a dziś mamy tylko piękne drewniane sufity kasetonowe. Wizję artysty dopełniała fontanna na parterze przypominająca trochę umywalki z Hogwartu, tym bardziej, że w 2015 roku kupnem zamku była zainteresowana grupa fanów Harry’ego Pottera. Sam pan Piotr nie wiedział jakie przeznaczenie będzie miała budowla, chciał zrealizować swoje marzenie, a o przeznaczeniu zdecydować po budowie. W 1991 roku budowa została zatrzymana, nie tylko z powodów (istnieje też legenda mówiąca o tym) finansowych, ale też nielegalnej rozbudowy, która znacznie przekroczyła wspomniane 170 m². W 2006/08 roku planowana była rozbiórka, później stworzenie pensjonatu, jednak ze względu na braki formalne w projekcie (brak instalacji elektrycznej, kominów, klimatyzacji) i odpowiednich wyjść ewakuacyjnych, nie podjęto realizacji projektu. Obiekt otoczony jest betonowym murem, a w południowej części działki znajduje się sztuczny staw. Blisko zamku jest mini zoo, przy którym znajduję się płatny parking. Warto zostawić tam samochód, ponieważ parkowanie przed samym zamkiem grozi interwencją policji, wszystko dzięki nadopiekuńczym mieszkańcom Łapalic. Na teren wchodzimy przez bramę wjazdową (basztę), która jest osobnym budynkiem z piętrem, brama jest oczywiście zamknięta. Na jej słupie obok głównego wejścia widnieje tabliczka "Teren budowy - wstęp surowo wzbroniony", mimo której tysiące zwiedzających nic sobie z tego nie robi. Wejść na teren możemy przejściem, które znajduje się zaraz po lewej stronie od głównych „drzwi” bramy, musimy tylko schylić się pod przybitą deską, a następnie przedrzeć się przez tłum zwiedzających i licznych śmieci. Teraz już znajdziemy się na terenie zamku, dla urbexowiczów będzie to bardziej przypominało zwiedzanie, bo przy tak licznej liczbie zwiedzających ciężko nazwać to miejsce opuszczonym. Możemy napotkać tutaj pełen przekrój społeczeństwa od matek z wózkami i dziećmi po całe rodziny, które przypadkiem wyprowadzają psa. Podobno w czasie letnim ruch w tym miejscu prawie w ogóle nie ustaje, tym bardziej, że w ostatnich latach miejsce bardzo zyskało na popularności. My zwiedzaliśmy zamek 11 listopada, pora późnej jesieni, a mimo to co chwilę mijaliśmy zwiedzających, całkowicie nieprzygotowanych do zwiedzania tego niebezpiecznego terenu budowy. Były wspomniane już rodziny z dziećmi i psami, rowerzyści z rowerami, a podobno przychodzą też babcie o kulach, nie wspominając już o zamkowych modelkach. Nieodpowiedzialność zwiedzających zmartwiła mnie nie mniej niż przykra historia obiektu. Od zakończenia budowli mija w tym roku 30 lat, a mimo to wciąż pozostaje w dobrym stanie. Jedynie niektóre miejsca (cegły) ulegają korozji poprzez nadmierną ekspozycję na deszcz. W niektórych pomieszczeniach natkniemy się na śmieci, ale zamek podobno jest okresowo sprzątany, więc jest tam względnie czysto. Oczywiście, prawie na każdej ścianie, a nawet i na dachu, znajdują się liczne graffiti wątpliwej atrakcyjności. Pomimo dobrego stanu obiektu, musimy zachować szczególną ostrożność, w środku nie spotkamy żadnych barierek ani zabezpieczeń. Osobom z lękiem wysokości czy zawrotami głowy w ogóle odradzam wchodzenie do środka, jeden zły krok może dzielić nas od kalectwa lub śmierci, tym bardziej, że zdarzały się tu wypadki. Jednak kiedy uda nam się już wejść na którąś z wież, będziemy mogli podziwiać piękną panoramę na Kaszubski Park Krajobrazowy. Lecz w zamku łatwo zgubić orientację, pomieszczenia nie wyróżniają się niczym szczególnym, większość jest bliźniaczo podobnych. Więc na początku możemy łatwo się gubić i nie wiedzieć czy w tym miejscu już nie byliśmy. Niestety, nie znajdziemy piwnic, które nie zostały wybudowane, możemy jedynie zejść do mrocznego kanału technicznego okalającego zamkowy basen. Zalecana jest dobra latarka i nieprzemakalne obuwie. Tego miejsca raczej nie spotka już żadna szczęśliwa historia, zakaz budowy wciąż jest aktualny, a na wykończenie zamku nie ma pieniędzy. Myślę że może jeszcze tak niszczeć przez następne dziesięciolecia. Choć niezaprzeczalnie jest ciekawym zjawiskiem wzbudzającym różne odczucia i przyciągającym liczne wycieczki. Dla wielu urbexowiczów będzie obowiązkową lokacją do odhaczenia, dla innych tylko ciekawostką. Mimo wszystko, polecam samemu zobaczyć to ekscentryczne miejsce, mogące dostarczyć wielu ciekawych wrażeń.


  •  - Pałac z XIX-wieku., Dreżewo

    Można przejść przez leciwy płot z siatki


  •  - Wojskowy Dom Wypoczynkowy Barka, Ustronie Morskie

    Wybudowany w PRL-owskim stylu ośrodek Barka. Składał się na dwa większe budynki i kilkanaście małych murowanych domków, a wszystko to umieszczone na samej wydmie. Niektóre domki dzieli tylko parę kroków od plaży. W Internecie możemy przeczytać komentarze dawnych lokatorów tego miejsca, jak to kiedyś w tym miejscu tętniło życie, ci sami wczasowicze wracali tam co rok tak samo jak kolejne szkolne kolonie. Stołówka, kawiarnia, sala taneczna i sala telewizyjna a nawet boisko do siatkówki i kort tenisowy. Po tych lokacjach nic dzisiaj nie zostało, jedynie jeden duży budynek w którym kiedyś mieściła się recepcja, gabinet lekarski, pokoje wyższej rangi pracowników jak komendant ośrodka czy kwatermistrz. Na górze mieściły się pokoje gościnne te najbardziej "luksusowe" do tych w większości przyjeżdżali Niemcy. Przed tym dużym budynkiem stoi kilkanaście murowanych domków zbudowanych na planie kwadratu, każdy oparty na tym samym projekcie ale w trochę innym położeniu. Z tyłu i z przodu murowany ganek, z niego wchodzimy do jednego małego pokoju i skręcamy w lewo, wtedy możemy iść na wprost do kabiny prysznicowej lub w prawo na drugi ganek domku. Lecz gdy skierujemy się w lewo wejdziemy do takiego samego małego pokoju jak obok, z oknem balkonowym. Po drodze do niego miniemy toaletę, w modny kiedyś sposób oddzieloną od reszty łazienki i posiadającą osobne wejście. Na jednym ze skrajów działki z domkami, zaraz obok plaży stoi mini murowana scena z dachem, więc można dać jakiś występ jeśli ktoś ma takie ambicje. Dzisiaj to co zostało po ośrodku to zgliszcza po dawnej świetności obiektu. Nie ma konkretnych informacji o tym w jakich latach działał obiekt ale na pewno były to 1988 – 2008 rok. Domki to brudne zdemolowane pustostany bez drzwi i okien, podobnie jak główny budynek który się ostał. Miejsce to raczej odstrasza i zniechęca do zapuszczania się na jego teren, sytuacji nie ratują nawet barwne malowidła graffiti na domkach które to są nazywane galerią. Poszczególne pracę są być może ciekawe ale nie warte specjalnego wybierania się w to miejsce. Dziś mimo tabliczek o monitoringu i terenie budowy ludzie czasem zapuszczają w wspomnianą galerię. Na drzewach umieszczone jest też kilkanaście kamer którym pali się czerwona czujka. Obiekt już dawno stracił atrakcyjność, nie polecam. Stan widoczny na zamieszczonych tutaj zdjęciach zupełnie odbiega od dzisiejszego.


  •  - Pałac w Kończewie, Kończewo

    Dziś wejście do pałacu jest niemożliwe. Wszystkie okna i wejścia są zabite płytami lub deskami. Jedynie możliwe jest wejście do piwnicy znajdującej się na parterze. Dzięki jednemu z otwartych i wybitych już okien można dostać się do środka, gdzie zastaniemy XIX-wieczną piwnicę, głównie pustostan z atrakcją w środku pod postacią zdechłego kota. Budynek ten wybudowany został w połowie XIX wieku w stylu eklektycznym, zbudowany na planie prostokąta z ryzalitami z kwadratową wieżą. Obok pałacu dawniej był staw z wyspą, na której była rzeźba rusałki trzymającej ryby z paszcz których tryskała woda. Park krajobrazowy z końca XVIII wieku o powierzchni 7,7 ha, zachowane założenie pierwotne. Występują w nim drzewa: wiele starych dębów, buki, kasztanowce. Kubatura XIX-wiecznego pałacu wynosi 1218 metrów kwadratowych. W okresie PRL-u użytkownikiem pałacu był miejscowy PGR, obecnie jest w rękach prywatnych. Dziś po tym pięknym pałacu pozostały tylko wspomnienia i pustostan. Cały teren, na którym znajduje się pałac, jest gęsto zarośnięty, a zaraz obok niego znajduje się działka pana, który podobno ma za zadanie pilnować opustoszały pałac. Po działce tego pana beztrosko biega pies, który bardzo chętnie nas obszczekał na miejscu. Kiedy przez dziurawy i leciwy płot dostaniemy się na zarośnięty teren pałacu, możemy z radością ujrzeć psa, który biegnie wprost na nas, jednak za siatką na sąsiedniej posesji, również leciwą i wątpliwej jakości, a w dodatku mocno zarośniętą, gdzie nie wiemy, czy wspomniany pies nie jest w stanie być tak zmotywowany, aby przeskoczyć siatkę czy przypadkiem nie dostać się do nas poprzez jakąś niewidoczną zarośniętą dziurę lub wyrwę w płocie. Sam ten fakt zniechęca nas już do dalszej eksploracji terenu, pozostając w ciągłej niepewności czy ten sympatyczny piesek nie pojawi się zaraz obok nas. Udaliśmy się na obchód pałacu, wszystkie wejścia pozostają zabite i zamknięte jedynie do piwnicy, na parterze da się wejść. Obiekt dziś już nie warty odwiedzania, zamknięty, zarośnięty, „pilnowany”. Nie polecam.


  •  - Pałac w Kończewie, Kończewo

    Wszystkie wejścia zabite, da się wejść do piwnicy, za sąsiednim płotem biega pies


  •  - Lotnisko, Bagicz

    Wybudowane przez Niemców w latach 30-tych XX wieku, miejsce stacjonowania jednostek Luftwaffe. Po roku 1945 lotnisko zostało przejęte przez Armię czerwoną i rozbudowane. Niestety dzisiaj w sumie nie ma co tutaj szukać, parę opuszczonych hangarów o zerowej atrakcyjności, dziurawy plac i lotnisko zamknięte dla osób postronnych przeznaczone na zorganizowane loty widokowe. Wszystkie budynki jak i kasyno lotniska zostało wyburzone. Dla mnie miejsce to jest nieaktywne i nie ma sensu aby się tam wybierać.


  •  - Opuszczona budowa szpitala , Koszalin

    Można się dostać na piętra, praktycznie na każde.


  •  - Hotel ATLANTIC

    Niegdyś najnowocześniejszy hamerykański obiekt na środkowym wybrzeżu. Postawiony z metalowych stelaży, płyty gipsowej, styropianu i blachy. Prawdziwy powiew luksusu i Ameryki na polskim wybrzeżu. Siedemdziesiąt pięć komfortowo wyposażonych pokoi, z czego 6 luksusowych apartamentów, sale konferencyjne, kawiarnie, siłownia, basen, parking i duży ogród. Tak wyglądał luksus w czasach świetności hotelu, które przypadały na lata 2003-2010. Finalnie hotel zamknięto pod koniec 2011 roku. Dziś po całym luksusie pozostała tylko sterta śmieci. Od czasu zamknięcia hotel nieustannie jest dewastowany. Głównie przyczyniły się do tego aż 3 pożary, pierwszy w 2014 roku. W ciągu ostatnich 7 lat wewnątrz obiektu urządzono nielegalne wysypisko śmieci, te zostało podpalone dwukrotnie w 2021 roku. Wszystkie okna w obiekcie zostały wybite razem ze wszystkimi drzwiami, które po prostu już nie istnieją. Tak samo jak ścianki działowe wykonane z karton-gipsu; po niektórych ostał się tylko stelaż, a te zachowane istnieją tylko w jakimś kawałku. Tak jak zza czasów świetności obiektu, dziś na wejściu witają nas duże szerokie schody prowadzące na piętro, na którym ulokowana była większość pokoi. Pomiędzy schodami leżą wysokie góry śmieci przypominające nieco falistą tafle wody na morzu, podłoga w tym miejscu po prostu nie istnieje. Za pierwszą górką śmieci po lewej stronie możemy dojść na basen. Dziś w basenie pływają śmieci, a woda jest czarna, zaraz obok dużego basenu mamy mniejsze pojedyncze jacuzzi. Dokładniejsze opisywanie poszczególnych lokacji w obiekcie nie ma większego sensu, przez stan dewastacji nawet ciężko jest odgadnąć czy poznać przeznaczenie danych pomieszczeń. To wszystko przyprawia bardziej o przykre doświadczenie niż przyjemność z chodzenia po tym wysypisku śmieci. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze do pierwszego pożaru obiekt ten był w prawie idealnym stanie, łatwo możemy policzyć, że przez ostatnie 7 lat uległ kompletnej dewastacji, która zaraz doprowadzi do tego, że rozbiórka budynku nie będzie koniecznością, a raczej wywóz gruzu i śmieci z terenu, na którym kiedyś hotel się znajdował. Nie polecam obiektu nikomu, dzisiaj nie jest już w żadnym stopniu atrakcyjny tak jak jeszcze te parę lat temu. Został smutnym dowodem na to z jaką łatwością inni ludzie niszczą czyjąś pracę.


  •  - Budynek po magazynach zbożowych

    Drzwi i okna na parterze zamurowane lub zamknięte. Wokół sporo budynków mieszkalnych z oknami wychodzącymi na magazyn, więc wchodzić na teren raczej nie warto, biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobnie może być on pod ochroną. Ryzyko bycia zauważonym przez okolicznego mieszkańca lub przechodniów jest bardzo duże. Ogólnie nie warto jechać, można zobaczyć tylko z zewnątrz.


  •  - 66. Dywizjon rakietowy WOPK (system S-125M), Naćmierz

    Dawna baza rakietowa, odpowiedzialna za ochronę ważnych obiektów położonych na pomorzu i osłonę okrętów marynarki wojennej. Wyposażona była w przeciwlotnicze zestawy rakietowe S-125 Newa. Dawniej na terenie bazy nie rosło ani jedno drzewo. Dziś jest to bardzo gęsto zalesiony teren, a drzewa zostały posadzone w celu maskowania obiektu. Sama baza rozpoczęła działalność w 1975 roku, a kompletnie opuszczona została po 2000 roku. Oczywiście, opustoszała razem z całym wojskowym sprzętem i rakietami. Dzisiaj, 21 lat od opuszczenia, obiekt ten jest całkowicie zdewastowany i zarośnięty. Eksploracja bazy bardziej przypomina spacer po lesie i odszukiwanie bocznych dróg. Ze względu na charakter terenu, zwiedzanie polega na szukaniu następnego obiektu w lesie, w dodatku prawie każdy wygląda tak samo i posiada wojskowe maskowanie. Na wjeździe do bazy, zaraz za pierwszymi drzewami, znajduje się jednopiętrowy budynek z wysokim kominem, prawdopodobnie niepodpiwniczony. Budynek w bardzo złym stanie. W środku pustostan, nie posiada drzwi i okien. Idąc główną drogą pomijamy pozostałości po budkach strażniczych w postaci wolno stojących ścian. Trochę bardziej w głąb lasu, skręcając w prawo, ujrzymy większy pusty teren, a przed nim wielki hangar, czyli serce bazy, schron dowodzenia i stanowisko naprowadzania rakiet S-125 Newa. Ogromny hangar, w którym kiedyś stały rakiety, jest dzisiaj śmietnikiem desek rozdzielczych i części samochodowych. Przykro to widzieć, bo jeszcze 5 lat temu był całkiem pustym miejscem (zdjęcia przedstawiają stan na 2016 r.). Za wielką halą mamy korytarz i pokoje, które zapewne były kiedyś miejscem dowodzenia. Tam znajdziemy też drabinkę, którą wyjdziemy na dach hangaru. Niestety, jedyne co się zachowało to PRL-owska wykładzina imitująca płytki na podłodze, reszta obiektu to puste pomieszczenia bez drzwi i okien. Zwiedzając ten zalesiony teren, od czasu do czasu natkniemy się na małe schrony, mieszczące się wewnątrz sztucznie usypanych górek. Większość opuszczonych hangarów jest do siebie tak podobna, że może się wydawać bezcelowe zwiedzanie ich, a dotarcie do tych pustostanów będzie wymagało od nas długiego spaceru, z przedzieraniem się przez krzaki i skakaniem przez kałuże. Dlatego miejsce to jest raczej mało atrakcyjne i polecić je mogę jedynie początkującym w temacie. Zwiedzać w dzień! Po ciemku można się łatwo zgubić, choć klimat wtedy jest niesamowity.


  •  - Ośrodek wczasowy Bałtyk, Jarosławiec

    Ośrodek nie jest duży, ale dobry dla początkujących w temacie. Składa się z piwnicy, w której były umieszczone magazyny, jedno duże pomieszczenie i kilka małych przeznaczonych na różne magazyny. Na parterze duża sala, która służyła jako prawdopodobnie stołówka, ponieważ zaraz przy niej umieszczona jest duża kuchnia. Na piętrze znajduje się parę pokoi z małą salą na końcu korytarza. Obok korytarza duża sala o charakterze bardziej imprezowym, z mniejszą częścią kuchenną. Z pierwszego piętra można wyjść na duży płaski dach w dobrym stanie. Blisko ośrodka są jego opuszczone domki letniskowe. W 2016 roku byłem tam po raz pierwszy i były w dobrym stanie, dziś już w stanie agonalnym. Podobnie w ośrodku po raz pierwszy byłem w 2016 roku (stan ten jest załączony na zdjęciach). Ponownie pojawiłem się tam w 2021 roku i stan dewastacji jest dużo większy, parter jest dużo bardziej zagracony, praktycznie nie da się tam przejść. Tak samo jest z klatką schodową, która prowadzi na piętro. Znajduje się tam druga klatka schodowa od zaplecza, którą można dostać się na pierwsze piętro i do piwnicy. Niestety, na piętrze również poziom dewastacji jest już wysoki, a podłoga całkowicie zanieczyszczona.